Bohater Podlasia i postrach rosyjskiej armii. Ksiądz, który został generałem
Powstanie styczniowe było najdłużej trwającym polskim powstaniem narodowym. Choć zakończyło się porażką i represjami, to dla wielu było światełkiem w tunelu, że być może uda im się wyrwać spod twardej i brutalnej ręki wschodniego zaborcy. Jedną z najważniejszych i najczęściej wspominanych postaci jest ks. Stanisław Brzóska.
Powstanie styczniowe wybuchło 22 stycznia 1863 i trwało do października 1864 r. W tym czasie stoczono ponad 1200 bitew i potyczek. Rosjanie spalili dziesiątki wsi i kilkanaście miasteczek. Walki toczyły się na terenie Królestwa Polskiego i tzw. ziem zabranych. Popierali je również Litwini i Białorusini. W walkach zginęło ok. 15 tys. powstańców, a w wyniku represji tysiące ludzi zostało zesłanych na Syberię lub wyemigrowało. Spośród wszystkich uczestników powstania najczęściej upamiętniana jest postać księdza Stanisława Brzóski.
Od medycyny do seminarium
Stanisław Brzóska urodził się 30 grudnia 1832 r. w Dokudowie koło Białej Podlaskiej i w momencie powstania miał 31 lat. Jego rodzicami byli szlachcice Marceli Brzóska i Karolina z Enskajtów. W wieku 17 lat Brzóska wstąpił na Uniwersytet Kijowski. Po 3 latach postanowił zrezygnować ze studiów medycznych na rzecz nauki w seminarium duchownym w Janowie Podlaskim. 25 lipca 1858 r. otrzymał święcenia i został wikariuszem w Sokołowie Podlaskim. Wierni opisywali go jako człowieka pobożnego, który pomagał biednym w potrzebie.
Skazany za patriotyzm
Ksiądz Stanisław Brzóska był też patriotą i wyrażał ów patriotyzm w swoich kazaniach. Zaczęli go obserwować carscy agenci. Podczas mszy w Łukowie 10 listopada 1861 do kościoła przyszli oficerowie strzeleckiego kostromskiego pułku piechoty, którzy zakłócali spokój i zaczepiali wiernych. Wtedy Brzóska wygłosił jedno ze swoich najsłynniejszych kazań i grzmiał – "Ci rozbójnicy i judasze nie zadowalają się tym, że prześladują ludność na ulicach i w jej mieszkaniach, ale przychodzą do kościoła pod pozorem modlitwy...".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kazanie nie umknęło uwadze władz i 27 listopada 1861 r. naczelnik radzyńskiej komendy żandarmerii zdecydował o aresztowaniu Brzóski pod zarzutem podburzania wiernych w duchu religijno-patriotycznym. Sąd skazał go na 2 lata więzienia, ale wyrok został zmniejszony do roku. Ostatecznie Brzóska spędził w twierdzy zamojskiej tylko 3 miesiące. Został zwolniony ze względu na zły stan zdrowia. Te wydarzenia nie ostudziły jego patriotycznego zapału.
Kapelan w stopniu generała
Kiedy Brzóska wrócił z twierdzy, wstąpił do obozu czerwonych, którzy nie zamierzali siedzieć z założonymi rękoma i szykowali się do walki z Rosjanami. Byli radykalnymi działaczami demokratycznymi, którzy kierowali powstaniem styczniowym od momentu jego wybuchu. W ich szeregach byli studenci i rzemieślnicy o skrajnych poglądach. Chcieli również, żeby do walki z zaborcą wciągnąć chłopów. W szeregach czerwonych ksiądz Stanisław Brzóska został mianowany naczelnikiem powiatu łukowskiego, a po wybuchu powstania został mianowany kapelanem wojsk powstańczych w stopniu generała
Już w pierwszych chwilach powstania Brzóska przeszedł chrzest bojowy. Wraz z 40 innymi osobami zaatakował garnizon łukowski, ale akcja zakończyła się niepowodzeniem. Później brał udział w bitwach pod Siemiatyczami, Woskrzenicami i Gręzówką. W końcu w marcu 1863 r. został ranny i na 2 miesiące trafił do szpitala w Łukowie. To właśnie po tych wydarzeniach Rząd Narodowy mianował go kapelanem w stopniu generała. Wraz z gen. Michałem Heydenreichem brał udział w bitwie pod Żyrznem, do której doszło 8 sierpnia. Polacy skutecznie zaatakowali rosyjski konwój poczty osłaniany przez 550 żołnierzy. Dwa tygodnie później, podczas walk Brzóska zachorował na tyfus, co wykluczyło go z działań do wiosny 1864 r.
Szalony ksiądz
Jesienią 1864 r. czterdziestoosobowy oddział konny Brzóski był ostatnim w Królestwie Polskim, który kontynuował walkę z rosyjskimi wojskami. Rozbito go dopiero pod koniec roku, a duchowny ukrywał się w lasach wraz ze swoim adiutantem Franciszkiem Wilczyńskim. Rosyjscy żołnierze nazywali go "szalonym księdzem" i żeby go złapać, chcieli nawet posunąć się do wysiedlenia na Syberię całych wsi. Zamiast tego w pogoń wysłano carskiego oficera. Zachary Maniukin był znany jako "Kat Podlasia" i słynął ze swojej bezwzględności. Dysponując nieograniczonymi środkami, deptał po piętach Brzósce i jego towarzyszowi.
Stanisław Brzóska został złapany dopiero w grudniu 1865 r. Rosjanie przechwycili wtedy kurierkę Antoninę Konarzewską, która już wcześniej świadczyła dla niego usługi. Kiedy 20 kwietnia wysłała mularza Jana Skopańskiego do zajazdu Mikulskie w Kałuszynie, syn właścicielki zaalarmował Rosjan. Konarzewska była torturowana i w końcu wyjawiła miejsce przebywania księdza. Dziewięć dni później rosyjski oddział przybył do wsi Spytki pod Sokołowem. W chacie nie zastali jednak nic poza dokumentami, bo ksiądz i adiutant ukryli się za podwójną ścianą w specjalnie przygotowanej komórce. To właśnie dokumenty wzmogły czujność agresorów, którzy przystąpili do przeszukania. Po krótkiej wymianie ognia bohaterski duet został aresztowany i ruszyło śledztwo, które trwało zaledwie 5 dni.
"Żegnajcie bracia i siostry i wy, małe dziatki"
Ksiądz Stanisław Brzóska i adiutant Franciszek Wilczyński zostali straceni na szubienicy 23 maja o godz. 11. Brzósce wypomniano w wyroku nie tylko jego działalność powstańczą, ale również fakt, że kontynuował ją po powrocie z niewoli. W wyroku zarzucano księdzu również uformowanie bandy, która "miała już czysto rozbójniczy charakter". Mieli oni brać udział w zabójstwach, rabunkach i gwałtach. Wilczyńskiego skazano m.in. za udział w walkach powstańczych i pomoc Brzósce. Wyrok wykonano w Sokołowie.
W tym roku minie 159 lat od śmierci księdza Brzóski oraz 161 lat od wybuchu powstania styczniowego. Już 12 stycznia na ekrany kin trafi film "Powstaniec 1863", który skupia się właśnie na postaci legendarnego księdza. W jego rolę wcielił się Sebastian Fabijański. Na ekranie zobaczymy też Cezarego Pazurę i Daniela Olbrychskiego.